Lew na parkiecie.

sekreta3Zaraz po studiach pracowałem w wydawnictwie, jako fotoreporter gazety codziennej. Z czasem, kiedy coraz modniejsze stały się kolorowe magazyny dorabiałem do stałej pensji sprzedając zdjęcia gwiazd, ludzi znanych, a czasami tylko ilustracje do artykułów zmyślonych na użytek czytelnika. Fotografowanie deserów, ciastek, obiadów zaczęło być nie tylko nudne, ale zupełnie nie opłacalne. Postanowiłem próbować swoich sił w pracy zagranicą. Początkowo moja praca w Hiszpanii polegała na kelnerowaniu i sprzątaniu w jednym z klubów nocnych największego kurortu tamtejszego wybrzeża. Muszę przyznać, że pieniądze zarabiane na napiwkach i pensja bardzo mnie satysfakcjonowały. W międzyczasie dorabiałem sobie zdjęciami dzieciaków, które oferowałem rodzinom wypoczywającym na plaży. Pewnego wieczora przyszedłem do pracy prosto z sesji zdjęciowej z własnym sprzętem. Pracodawca popatrzył na torbę z aparatem fotograficznym i zapytał czy ja jestem fotografem. Okazało się, że szukał kogoś, kto mógłby robić zdjęcia na imprezach w jego klubie. Często turyści pytali go, czy jest możliwe wynajęcie fotografa. Wiele osób tam spędzało swoje zaręczyny, wieczory kawalerski i panieńskie oraz wiele innych epizodów swojego życia. Zgodziłem się na dodatkowy układ z szefem za dodatkowe i całkiem niemałe pieniądze. W czasie dużych imprez robiłem zdjęcia chętnym, a także takie typowo reportażowe. Mojemu szefowi oraz gościom podobały się bardzo, a pomysł z fotografowaniem gości stał się celnym strzałem marketingowym klubu.

Leave a comment

Your email address will not be published.


*